Mieliśmy zamiar zakończyć podróż pociągiem w Toruniu, ale pogoda pokrzyżowała nam plany, dojechaliśmy więc do Lubania i stamtąd na pełnym hardcorze, w deszczu i pod wiatr, lekko naokoło do domciu. Okulary na nic się zdały więc je zdjąłem i prawie całą drogę musiałem mrużyć oczy.
Oczywiści jakość dróg w samym Włocławku (zwłaszcza od strony północnego wjazdu) nie pozwala na rozwinięcie zawrotnych prędkości. Do tego jakichś pajac wymusił na nas pierwszeństwo (jego nr rejestracyjny to CW 68729) i mimo mojej prośby zatrzymania się uciekł o czym jak najszybciej poinformowałem policję (wymuszenie pierwszeństwa, stworzenie zagrożenia w sytuacji drogowej oraz ucieczka z miejsca zdarzenia tj. 350zeta mandatu i 6 punktów karnych)
Ogólnie rzecz biorąc była to moja i Piotrka "Chmurki" pierwsza, rozpoznawcza jazda na tandemie, średnia prędkość nie powala, ale za to zrobiliśmy kilka fajnych zrywów. Mogę stwierdzić, że jesteśmy stabilni :)
Jest tylko jedno małe "ale", a mianowicie "Chmurek" kręci siłowo z mniejszą kadencją, a ja lubię kadencję w okolidach 90 i właśnie w tym punkcie będę musiał go "wychować" :)
I muszę się pochwalić jaki to komplement od niego usłyszałem: nie mógł uwierzyć, że jako palący papierosy mam taką wydolność i nie dostaję zadyszki, że ciągne z kopyta i nie odpuszczam.
Ale urosłem, a uważam, że moja obecna forma jest gorzej niż fatalna lecz nic nie poradzę na wysoki hematokryt i olbrzymią przysfajalność tlenu :P
Trening zrobiony według ustawień fabrycznych pulsometru, wciąż jest to dla mnie nowy gadżet i nadal się z nim oswajam :)
Nadal śmierdzę leniem i moje treningi nie posiadają konkretnego planu ani harmonogramu, jednakże mimo swej chaotyczności są różnorodne :P
Ale tak na poważnie, muszę najpierw mięśniom, płucom, przeponie i krwinkom przypomnieć gdzie i po co są :/
Chciałem zrobić 4, a nawet 5, ale po 3 spuchłem i nie chciałem przecholować :)
Interwały ekstensywne: każdy z interwałów wykonuje się w strefie 85-90% HRmax* pierwszy z nich trwa 4min, zaś następny rozpoczyna się gdy puls spadnie do 70% HRmax*
Taki trening prowadzi do: - poprawy strefy przejścia z metabolizmu tlenowego do beztlenowego - ulepszenia metabolizmu przez zwiększenie zdolności mięśni do spalania związków glikolowych - wzrostu pojemności buforowej krwi
*HRmax - tętno maksymalne, największa możliwa częstotliwość bicia serca w trakcie totalnego wysiłku fizycznego, zależny, od wieku, płci, wydolności, wytrenowania i stanu fizycznego ciała. ogólny wzór na jego wyznaczenie dla: mężczyzn 210 - "połowa wieku" - (0,11 x waga w kg) + 4 kobiet 210 - "połowa wieku" - (0,11 x waga w kg)
Tradycyjnie już jak co niedziela ruszyłem z domciu na Plac Wolności by spotkać Wuteerów, a było ich pięcioro (Beata, Rebe, Zbyszek, Wiesiek i Wiesław). Dziś również dołączyli młodzi emtebowcy (Wojtuś i Moluś Jr).
Aż się zdziwiłem, że nie było coniedzielnej kłótni o trasę :P
Ruszyliśmy "1" w stronę Kowala, lecz zanim do niego dotarliśmy odbiliśmy n Pinczatę i Warząchewkę.
W Kowalu Rebe odbił spowrotem na Włocławek, pozostałe Wuteery pojechali na "jeziora" kierując się na Baruchowo, zaś ja z młodymi postanowiliśmy pojechać przez Smólnik i pstryknąć kilka fotek przy 600-letnim dębie w okolicach Telążny. Następnie Józefowo, Modzerowo i Włocławek. Wojtuś odbił na tamie by wrócić do domu drugą stroną Wisły, zaś Moluś Jr zajrzał ze mną jeszcze na pchli targ. Spieszyło mi się trochę, a jego odcięło i z wielką przykrością musiałem go zostawić na "P2"
Szybciutko dojechałem do rodziców, wpakowałem się z rowerem do samochodu i trening zakończyłem morsowaniem w jeziorze :)
przejechany dystans: 57,01km czas jazdy: 2:19:00 prędkość średnia: 24,6km/h prędkość max: 40 kadencja średnia: 71 kadencja max: 175 (chyba licznik zwariował)
Dopiero druga w tym roku normalna przejażdżka, całą zimę się leniłem, a trenażer tylko kurz zbierał.
Od samego początku mówiłem chłopakom, żeby się na mnie nie oglądali jak będą mieli ochotę pojechać swoim tempem (oni przez zimę nie próżnowali)
Po około 65km zaczęło doskwierać kolano i robiło się coraz gorzej i w końcu dystans między nami zaczął się systematycznie wydłużać, ale wciąż miałem ich w zasięgu wzroku. Przed samym Kruszynem chłopaki skręcili na Smólsk co okazało się szansą dla mnie na spotkanie ich jeszcze przed końcem przejażdżki, bo skróciłem odrobinę i pojechałem przez Kruszyn. Spotkaliśmy się jeszcze raz w tym samym miejscu w którym razem zaczęliśmy czyli na końcu Michelina. Następnie przez Brzezinową, Szkolną JP2 i Gajową do domciu.
na placu byla nas chyba 9 osob, na plockiej juz tylko 7, od ronda przy tamie rejestrowalem juz 6, do skretu na smolnik troche sie porwalo i jechalismy dwojkami, nastepnie razem do skretu do dębu, chwile pozniej 1 sie zgubil, przed skretem na jeziora zostala nas 3, bo wili z molusiem mocniej pociagneli i pojechali przez brzesc, zas od kowala "1" wialo mocno w twarz, posypalo troche sniegiem itd, ale ze kanies jest najwiekszy to z beata wystawilismy go na czolo :) dzieki za przejazdzke